Wokół mnie było cicho. Słyszałam jedynie czyiś oddech.
Postanowiłam otworzyć oczy. Zamrugałam kilkakrotnie, dziękują, że owa osoba nie
zapaliła lampy, tylko małą lampkę przy łóżku.
Odwróciłam ciężką głowę w bok i o mało nie dostałam zawału. Kto był
siedział obok łóżka? Wszędzie poznałabym tą brązową czuprynę. Nagle wszystko
wróciło do mnie. Jak on mógł ?! Ufałam mu. Właśnie ufałam… Ponownie poczułam
jak moje oczy pieczą. Chciałam stamtąd uciec, nie chciałam być obok niego.
Dodatkowo moja dłoń była ciasno obejmowana przez jego. Wyszarpnęłam rękę i
chciałam się podnieść. Chłopak jednak zorientował się co się dzieje i podniósł
się.
-Be- odezwał się cicho. Przełknęłam ślinę i zamknęłam oczy. Poczułam jak jego palce dotykają mojego ciała.
-Nie dotykaj mnie-szepnęłam. Mój głos nie wyrażał żadnej złości, tylko smutek. Czysty smutek… Mimo to w środku byłam zła.
-Nie wiesz jak mi przykro- usiadł na łóżku i spojrzał mi głęboko w oczy. Mogłam z nich wyczytać to co powiedział. – Nie wiem co we mnie wstąpiło- mówił. Spuściłam wzrok na swoje dłonie. Zauważyłam, że oba nadgarstki miały już lekko fioletowy kolor.
-Czemu to zrobiłeś?-szepnęłam, nie patrząc na niego.
-Ja…-zawahał się. – Mój ojciec robił tak samo- wreszcie dodał bardzo cicho, że nawet ja go ledwo słyszałam. Niepewnie uniosłam wzrok. Jego oczy dziwnie się świeciły. Czyżby on płakał?!
-Jak?- jego ciało było napięte.
-To on wciągnął mnie do tego świata, gdy miałem tyle lat co ty. Widziałem jak po każdej akcji, czy morderstwie pieprzy nową laskę- byłam na niego zła, ale gdy mi to powiedział, moja złość jakby wyparowała. W moich oczach stał się skrzywdzonym chłopcem- Stałem się taki jak on- uniósł głos, ale od razu spuścił wzrok. Walczyłam ze sobą. Miałam ochotę mu wybaczyć, chociaż rozum mi podpowiadał, aby od niego uciekała. Dla osoby z zewnątrz mógł wyglądać jak psychopata, ale ja już trochę go poznałam. Przekonałam się, że potrafi być troskliwy, sympatyczny i przesłodki. Nie wiem czy kiedykolwiek przestanę być mu wdzięczna za to, że zajął się mną, gdy zwątpiłam w życie.
-Muszę to przemyśleć- szepnęłam. – Daj mi czas- zrezygnowany przytaknął
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Piątek*
-Be- odezwał się cicho. Przełknęłam ślinę i zamknęłam oczy. Poczułam jak jego palce dotykają mojego ciała.
-Nie dotykaj mnie-szepnęłam. Mój głos nie wyrażał żadnej złości, tylko smutek. Czysty smutek… Mimo to w środku byłam zła.
-Nie wiesz jak mi przykro- usiadł na łóżku i spojrzał mi głęboko w oczy. Mogłam z nich wyczytać to co powiedział. – Nie wiem co we mnie wstąpiło- mówił. Spuściłam wzrok na swoje dłonie. Zauważyłam, że oba nadgarstki miały już lekko fioletowy kolor.
-Czemu to zrobiłeś?-szepnęłam, nie patrząc na niego.
-Ja…-zawahał się. – Mój ojciec robił tak samo- wreszcie dodał bardzo cicho, że nawet ja go ledwo słyszałam. Niepewnie uniosłam wzrok. Jego oczy dziwnie się świeciły. Czyżby on płakał?!
-Jak?- jego ciało było napięte.
-To on wciągnął mnie do tego świata, gdy miałem tyle lat co ty. Widziałem jak po każdej akcji, czy morderstwie pieprzy nową laskę- byłam na niego zła, ale gdy mi to powiedział, moja złość jakby wyparowała. W moich oczach stał się skrzywdzonym chłopcem- Stałem się taki jak on- uniósł głos, ale od razu spuścił wzrok. Walczyłam ze sobą. Miałam ochotę mu wybaczyć, chociaż rozum mi podpowiadał, aby od niego uciekała. Dla osoby z zewnątrz mógł wyglądać jak psychopata, ale ja już trochę go poznałam. Przekonałam się, że potrafi być troskliwy, sympatyczny i przesłodki. Nie wiem czy kiedykolwiek przestanę być mu wdzięczna za to, że zajął się mną, gdy zwątpiłam w życie.
-Muszę to przemyśleć- szepnęłam. – Daj mi czas- zrezygnowany przytaknął
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Piątek*
Szłam przez szkolny korytarz, naciągając bardziej rękawy
swetra na dłonie.
-Be!- usłyszałam krzyk mojego imienia. Zatrzymałam się i spojrzałam na ową osobę. Stanął przede mną Louis.
-Hej- powiedziałam niepewnie.
-Cześć- pokazał swoje śnieżnobiałe zęby-Tak się zastanawiałem, czy nie poszłabyś dzisiaj na imprezę? Ashley urządza domówkę, a ja chciałbym pójść – zgodzić się, czy nie? Może nie być źle. Może w końcu odstresuję się…
-Jasne- posłałam mu lekki, wymuszony uśmiech.
-Fajnie. Przyjadę po ciebie...
-Nie! Spotkamy się obok Starbucksa, o 19- przytaknął.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Be!- usłyszałam krzyk mojego imienia. Zatrzymałam się i spojrzałam na ową osobę. Stanął przede mną Louis.
-Hej- powiedziałam niepewnie.
-Cześć- pokazał swoje śnieżnobiałe zęby-Tak się zastanawiałem, czy nie poszłabyś dzisiaj na imprezę? Ashley urządza domówkę, a ja chciałbym pójść – zgodzić się, czy nie? Może nie być źle. Może w końcu odstresuję się…
-Jasne- posłałam mu lekki, wymuszony uśmiech.
-Fajnie. Przyjadę po ciebie...
-Nie! Spotkamy się obok Starbucksa, o 19- przytaknął.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Stałam w łazience przed lustrem, poprawiając włosy. Na mojej
twarzy był ciut mocniejszy niż zazwyczaj makijaż, czyli dodatkowo zrobiłam
kreski na górnej powiece. A ubrane miałam różową spódniczkę przed kolano, białą
bluzkę i białe, niskie koturny. Spoglądając jeszcze raz w lustro uznałam, że
jestem gotowa. Opuściłam łazienkę i poszłam do pokoju Jasona. Szczerze mówiąc,
to na razie chyba mojego, bo Jason wyniósł się na jakiś czas z niego. W
pomieszczeniu założyłam na ręce bransoletki, które zakrywały siniaki na rękach.
Wzięłam do ręki jeszcze kurtkę i torebkę, gdzie znajdował się mój telefon i
portfel.
Zeszłam ze schodów, a oczy wszystkich skierowały się na
mnie.
-Wybierasz się gdzieś?-spytał Liam, unosząc brwi. Wywróciłam oczami.
-Nie ubrałam się tak, aby siedzieć cały wieczór przed telewizorem.
-Gdzie idziesz?-wtrącił się Niall.
-Wychodzę na małą imprezę – kącik moich ust uniósł się do góry.
-O której będziesz?- tym razem to Zayn zabrał głos. Serio powinni przestać.
-Nie wiem, może przed północą- wzruszyłam ramionami.
-Dobra, jakby coś to dzwoń- przytaknęłam na to co powiedział Liam i przelotnie zerknęłam na Jasona. Mój żołądek się ścisnął, kiedy zobaczyłam jego przygnębione oczy.
*********************************
Taki na szybko ;/, dodatkowo strasznie krótki. Niektórzy narzekają, że są krótkie, ale ja mam już rozplanowane, gdzie mają się kończyć. Następne będą krótkie, dlatego postaram się dodać także w tygodniu ( koło środy , o ile będę mieć możliwość napisania go.). Nie bójcie się jednak, bo nie zostawię tego bloga ( stał się moim oczkiem w głowie ;D). miłego czytania ;*
Ps, przepraszam za błędy ;d.
-Wybierasz się gdzieś?-spytał Liam, unosząc brwi. Wywróciłam oczami.
-Nie ubrałam się tak, aby siedzieć cały wieczór przed telewizorem.
-Gdzie idziesz?-wtrącił się Niall.
-Wychodzę na małą imprezę – kącik moich ust uniósł się do góry.
-O której będziesz?- tym razem to Zayn zabrał głos. Serio powinni przestać.
-Nie wiem, może przed północą- wzruszyłam ramionami.
-Dobra, jakby coś to dzwoń- przytaknęłam na to co powiedział Liam i przelotnie zerknęłam na Jasona. Mój żołądek się ścisnął, kiedy zobaczyłam jego przygnębione oczy.
*********************************
Taki na szybko ;/, dodatkowo strasznie krótki. Niektórzy narzekają, że są krótkie, ale ja mam już rozplanowane, gdzie mają się kończyć. Następne będą krótkie, dlatego postaram się dodać także w tygodniu ( koło środy , o ile będę mieć możliwość napisania go.). Nie bójcie się jednak, bo nie zostawię tego bloga ( stał się moim oczkiem w głowie ;D). miłego czytania ;*
Ps, przepraszam za błędy ;d.
Fajny, fajny, cieszę się, że mu jeszcze tak szybko nie wybaczyła :D
OdpowiedzUsuńZnaczy.. W pewnym sensie wybaczyła, ale nie do końca, no wiesz o co chodzi :D
Czekam na nn! <3
labrer.blogspot.com
Genialny! Jestem ciekawa co będzie dalej :) Czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńineedangelinmylife.blogspot.com
super :)
OdpowiedzUsuń