sobota, 31 stycznia 2015

26.

-Jest to możliwe?-spytał Ryan –Gdzie ona tak w ogóle by poszła?
-Nie mam pojęcia!- warknąłem. Frontowe drzwi się otworzyły, a do domu wszedł Harry. – Widziałeś Be? – spytałem go, podchodząc.
-No wiesz, nie- spojrzałem na niego uważnie. Wiedziałem, że kłamał. Ja to, kurwa wiedziałem!
-Gdzie ona jest?!-krzyknąłem. Podszedłem do niego i złapałem go za koszulkę.
-Co, do mnie masz pretensje!- krzyknął- Sama chciała odejść, bo byłeś zbyt zajęty tą dziwką Seleną!- ponownie uniósł ton głosu. Zacisnąłem mocniej pięści na jego koszulce.  Chciałem mu tak po prostu przywalić. Gdyby nie Ryan, to na pewno bym to zrobił.
-Gdzie ona jest!- powtórzyłem pytanie.
-Po co ci to wiedzieć? Za parę godzin już jej tutaj nie będzie- syknął. Prawdę mówiąc moje nerwy były już w strzępkach. Odwróciłem się przodem do ściany i tak po prostu zacząłem w  nią walić.
-Harry, powiedz do cholery gdzie ją zawiozłeś- postanowiłem się opanować. Wiedziałem, że krzykami nic nie wskóram.
-To ty mi powiedz najpierw po co ci to wiedzieć.
-Nie rozumiesz, że nie chcę jej stracić? Tak, dobrze słyszałeś! Nie chcę jej stracić- patrzył na mnie jakby oniemiały. Sam sobie dziwiłem, że powiedziałem to na głos.
-Jason, nie wiem, czy to dobry pomysł. Jeszcze wczoraj a jej oczach wręcz pieprzyłeś się z Seleną, a dzisiaj od tak mówisz, że ci na niej zależy. Może nie jestem ekspertem w  tych rzeczach, ale to chyba nie w porządku. Pomyślałeś co ona czuje? Jesteś pieprzonym egoistą. – po jego słowach poczułem się jakbym dostał w twarz. Najgorsze było to, że wszystko to była prawda.
-Dobra! Masz rację! Jestem pieprzonym egoistą. Dam jej czasu tyle ile będzie trzeba było, ale proszę cię jedynie, abyś zatrzymał ją jedynie w mieście. – patrzył na mnie uważnie, a ja za wszelką cenę próbowałem swoim wzrokiem go przekonać.
-Dobra, ale nie licz na więcej- po jego minie mogłem sądzić, że nie żartuje i w niczym innymi mi nie pomoże.
-Dziękuję- westchnąłem. Harry od razu po tej rozmowie wyszedł z domu i odjechał. Spojrzałam na Ryana, który też na mnie patrzył, ale on był zaszokowany. Nie odpowiedziałem nic, tylko poszedłem na gór, obmyślając jak mogę przeprosić Be…

Beyonce


Siedziałam na końcu kanapy w domie tego całego Lucasa, patrząc na beżową ścianę. Chciałbym powiedzieć, że byłam pewna swojej decyzji, ale kłamałabym. Byłam na etapie, że zaraz zerwę się z tej kanapy i wybiegnę z tego domu z krzykiem, wracając z podkulonym ogonem do Jasona. Westchnęłam, patrząc na twoje dłonie.
-Ile masz rację?- spytał chłopak, siadając obok mnie. Spojrzałam na niego niepewnie.
- 15- przygryzłam.
-Taka młoda- dotknął mojego ramienia, a ja zadrżałam ze strachu. Kiedy on bezczelnie dotykał mnie w miejscach, gdzie nie powinien, ja siedziałam, nie mogąc się ruszyć. Bałam się cokolwiek zrobić. Byłam  taką idiotką. Nagle jego telefon zaczął dzwonić. Szybko go odebrał .- Co?-warknął. Jego ton umocnił mnie w przekonaniu, że to co zrobiłam było jedną z gorszych decyzji jakie podjęłam. – Jak to, kurwa zmiana planów?! Słyszysz się. Wszystko gotowe!  Pierdol się- warknął po raz kolejny. Położył z trzaskiem telefon na stole, patrząc na mnie. – Ubieraj się, Harry po ciebie wraca- powiedział to jakby z kpiną. Szczerze? Miałam ochotę całować Harrego po stopach, że nie pozwolił mi wyjechać.
Jak poparzona zerwałam się, podlatując do drzwi. Na stopy ubrałam buty i zabrałam swoją torbę. Opuściłam jego dom i przeszłam przez odjazd, ku drodze. Czekałam jakieś 10 minut, aż auto bruneta podjechało. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Od razu po wejściu rozpłakałam się.
-Harry, byłam taka głupia. Dziękuję, że nie pozwoliłeś mi pojechać.
-Be, to nie ja na to nie pozwoliłem. Jason wręcz błagał mnie na kolanach, żebym po ciebie wrócił.- kiedy wypowiedział to imię, moje ciało przeszedł dreszcz.
-Gdzie jedziemy?-spytałam.
-Na razie do domu. Jeżeli nie będziesz chciała tam zostać, to na jakiś czas zatrzymasz się w moim starym mieszkaniu, co ty na to?
-Dobra- westchnęłam, opierając głowę o szybę.
Całą drogę myślałam jak zareaguję jak zobaczę Jason po tym co napisałam. Będę miała odwagę spojrzeć mu w oczy?
Opuściłam samochód, zabierając ze sobą swoją torbę. Powoli i niepewnie szłam do drzwi, znowu się wahając. Byłam pieprzonym tchórzem . Otworzyłam drzwi, najpierw wystawiając głowę za drzwi. Weszłam do środka, ściągając buty. Harry wszedł zaraz za mną. Kiedy zobaczyłam jak Jason zbiega po schodach, zamarłam w pół kroku, tak samo jak on. Mimo, że bardzo mnie to poruszyło, nie chciałam mu tego pokazać. Starałam się patrzeć na niego nie wzruszona. Podszedł do mnie i bez wahania wziął w ramiona. Kiedy to zrobił moje serce biło tak szybko, jakby miało wyskoczyć.
-Nie strasz mnie już tak- powiedział. Kiedy to powiedział nagle złość we mnie urosła. Wyrwałam się z jego objęć spoglądając, tym razem naprawdę niewzruszona.
-Powiedz mi Jason, w co ty grasz? Wczoraj totalnie cię nie obchodziłam, a dzisiaj każesz Harremu nie pozwolić mi odejść.  Nie rozumiem cię. Jeżeli chcesz znowu mną pomiatać, to odpuść sobie. Nie jestem twoja zabawką. Mnie to boli, Jason- westchnęłam.
-Be, ja sam nie wiem czego chcę, ale proszę cię, nie wyjeżdżaj. Muszę sobie wszystko poukładać.
-Nie, Jason. To ja muszę sobie wszystko poukładać. Nie wiem, czy to coś jest warte zachodu…
***************************************
Mam dla was próbkę jak mogłaby wyglądać ta druga wersja drugiej części. Która lepsza? Bardzo mi zależy na waszej opinii.