Zatrzymaliśmy się przed centrum handlowym, co mnie zdziwiło. Brunet wysiadł z auta, co także zrobiłam ja. Odwrócił się do mnie i uśmiechnął się. Na sam ten widok, sama powtórzyłam gest. Wyciągnął swoją dłoń w moi kierunku, która bez wahania uścisnęłam. W moim brzuchu wybuchło tysiące motyli.
-Powiesz mi gdzie idziemy?-spytałam, przygryzając wargę.
-Dowiesz się w moi czasie- szepnął mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz. Przytaknęłam, nie wiedząc jak mu odpowiedzieć. W milczeniu szliśmy przez galerię, ściągając wzrok wszystkich napotkanych nastolatków. Dziwnie się czułam, czując na sobie wzrok wszystkich. Postanowiłam jednak nie zwracać na nie uwagi i iść z podniesioną głową. Mogłam przecież czuć się wyjątkowo, że jestem z Jasonem tak blisko. – O czym myślisz, aniołku?- uwielbiałam, gdy tak do mnie mówił. Czułam wtedy, że nie jestem mu obojętna.
-O niczym konkretnym. Po prostu dziwnie czuję się, gdy wszyscy, na nas się tak patrzą- wyznałam, czerwieniąc się.
-Zazdroszczą mi i tyle- mrugnął do mnie. Boże co on ze mną robił? Miałam ochotę skakać, albo zacząć krzyczeć z radości. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Spostrzegłam, że Jason ciągnie mnie do sklepu z biżuterią.- Pomożesz mi wybrać coś?-spytał. Przytaknęłam żwawo i stanęłam przez gablotkami, wypełnionymi drogą biżuterią.- Potrzebuję czegoś ładnego dla kogoś wyjątkowego- uśmiechnął się, gdy to mówił. Miał kogoś i mi nic nie powiedział? Moja mina od razu zrzedła. Po co mnie tutaj ciągnął? Dobra, nie wiedział, że coś do niego czuję, ale i tak poczułam ukłucie w dole brzucha i jakby ktoś dał mi w twarz.
Chwilę beznamiętnie oglądałam różne dodatki, aż mój wzrok zatrzymał się na pięknej bransoletce ze złota. Uśmiechnęłam się blado.
-Ta jest piękna- szepnęłam, ale on to usłyszał, ponieważ stał obok mnie.
-Jesteś pewna?
-Na 100%- sztucznie się uśmiechnęłam, aby wyglądało to wiarygodnie.
-Dzięki, jesteś najlepsza- cmoknął mnie w policzek. W moim brzuchu znowu wybuchło stado motyli. Spuściłam wzrok, rumieniąc się. – Zaczekasz tutaj?- przytaknęłam i zajęłam się oglądaniem reszty biżuterii. Była piękna, jeżeli kogoś na to stać. Ciekawa jestem dla kogo Jason kupił tą bransoletkę. – Idziemy?-potrząsnęłam głową, wracając do rzeczywistości. Nie odzywałam się, bo byłam zbyt zajęta myślami. Ciekawość i zazdrość zżerała mnie od środka.
Wróciliśmy do samochodu. Podczas drogi zamieniliśmy ze sobą tylko kilka słów.
-Pomożesz mi jeszcze w jednej sprawie? – przytaknęłam, chociaż nie chciałam tego robić. – Bądź gotowa na 19- mrugnął do mnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wsunęłam do kieszeni jeansów telefon i zeszłam na dół. Jason już na mnie czekał. Posłałam mu lekki uśmiech i ubrałam buty. Opuściliśmy dom i wsiedliśmy do jego samochodu. Nie wiedziałam gdzie jechaliśmy, ale to mnie jakos nie obchodziło. Chciałam jedynie zaszyć się pod kołdrą i wypłakać się. Czułam się jakby przegrana, kimkolwiek była ta dziewczyna.
Jason prowadził mnie przez las. Szedł jako pierwszy, torując mi drogę i uprzedzając o przeszkodach. Z jego pomocą cała i zdrowa dotarłam na niewielka polanę, na środku której coś się paliło. Podeszliśmy bliżej i dopiero później zobaczyłam, że palące się przedmioty to świeczki. Świetnie oświetlały koc, na którym był koszyk. Odgłosy, które dochodziły z lasu, robiły jakiś romantyczny nastrój.
-Co o tym myślisz?-spytał po chwili, gdy już wszystkiemu się przyjrzałam.
-Nie wiedziałam, że masz duszę romantyka. –zaśmiałam się bez humoru, ale on tego na szczęście nie zauważył.
-Szczerze? Ja też nie. To jak? Ujdzie? –w jego głosie słyszałam wahanie.
-Ujdzie? To jest cudowne- przyznałam szczerze. Odetchnął z ulgą.
-To dobrze, bo twoja opinia jest dla mnie ważna. Usiądziesz?-wskazał na koc. Przygryzłam wewnętrzną część policzka i usiadłam, tak aby niczego nie zniszczyć. Zajął miejsce obok mnie, sięgając po coś do koszyka. Moim oczom ukazał się bukiet z … - zaczęłam liczyć. Ukazał się bukiet z piętnastu białych róż. –To dla ciebie- szepnął, podając mi kwiaty. Otworzyłam buzie i zatkałam ją ręką. Byłam w szoku.
-Naprawdę?-moja ręka drżała, gdy sięgałam po piękne rośliny.
-Oczywiście- przytaknął- To wszystko jest dla ciebie.- kiedy usłyszałam to zdanie w moich oczach momentalnie zebrały się łzy, a niektóre z nich spłynęły po moich policzkach.
-Dziękuję, to wszystko jest jak spełnienie snów. Nigdy nikt nie zrobił dla mnie czegoś tak pięknego. –zaśmiałam się i wytarłam nos.
-Muszę wynagrodzić ci to, co zrobiłem źle. Mam dla ciebie jeszcze jedną rzecz. – sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął małe pudełeczko. Otworzył go i wyciągnął coś z niego. Zorientowałam się, że to bransoletka, którą dzisiaj wybrałam. – Jesteś moim aniołkiem- szepnął, zanim zapiął ją na moim nadgarstku. Wtedy totalnie się rozpłakałam. Rzuciłam mu się na szyję, mocno tuląc. Brunet obwinął ramiona wokół mojej talii. Łzy wciąż płynęły po moich policzkach, a ja czułam się jakbym przeniosła górę. Miałam nadzieję, że to co się stało między nami rozwinie się. Mogę czekać, jeżeli się to stanie.
Nie wiem ile tak wisiałam na nim, ale mogłabym to robić już zawsze. Niechętnie odsunęłam się od niego, ale Jason przyciągnął mnie do siebie i umieścił między swoimi nogami. Oparłam plecy o jego klatkę piersiową. Brunet oparł brodę o moje ramię, sprawiając, że jego włosy łaskotały mój policzek. Wpatrywałam się w ciemność, uśmiechając do siebie jak głupia do sera. Chciałam tam zostać już zawsze, z dala od problemów i rzeczywistości…
******************************************
21! Nie migę uwierzyć, że zostały jeszcze 4 rozdziały ;(. Myślę, że w środę pojawi się następny ;). Do zobaczenia
Ps, dzięki za komentarze i wyświetlenia ;*