-Słyszałyście, że The
Kingston wróciło do miasta?-spojrzałam na niego zdziwiona
-Kto to jest?
-To gang. W jego skład wchodzą bardzo niebezpieczni ludzie- odparł z poważną miną- Ich przywódcą jest Jason McCan-dodał po chwili- moje oczy szeroko się otworzyły, a sałatka, którą akurat połykałam utknęła mi w gardle. Zaczęłam kaszleć.
-Masz- Honey podała mi szklankę wody. Upiłam duży łyk i odstawiłam ją na stół. Wiedziałam, że Jason nie należał do tych najgrzeczniejszych, ale żeby był w gangu?!
-Kto to jest?
-To gang. W jego skład wchodzą bardzo niebezpieczni ludzie- odparł z poważną miną- Ich przywódcą jest Jason McCan-dodał po chwili- moje oczy szeroko się otworzyły, a sałatka, którą akurat połykałam utknęła mi w gardle. Zaczęłam kaszleć.
-Masz- Honey podała mi szklankę wody. Upiłam duży łyk i odstawiłam ją na stół. Wiedziałam, że Jason nie należał do tych najgrzeczniejszych, ale żeby był w gangu?!
-Jak on wygląda?-spytałam go
-Emm… wysoki brunet, ma około 20 lat, może więcej. Przepraszam, ale nie znam go i widziałem tylko raz- przytaknęłam. W mojej głowie roiło się od różnych myśli. Co powinnam zrobić? Tak po prostu zerwać tą znajomość? Myślę, że to by było dobrym rozwiązaniem, ale jakoś nie mogłam. Jason miał coś w sobie, coś co sprawiało, że miałam go cały czas w głowie. Gdy tylko zamknęłam oczy widziałam jego przystojną twarz i te piękne tęczówki, które mnie hipnotyzowały . Było by o wiele prościej, gdyby sytuacja z wczorajszego wieczoru nie wydarzyła się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Schowałam ostatnie książki do szafki i wyszłam ze szkoły. Dość chłodny, majowy wiatr uderzył w moją skórę, powodując ciarki. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam już znany czarny mi samochód i bruneta. Ręce miał wsadzone w kieszenie, a czapka z daszkiem zakrywała jego twarz. Podniósł głowę i spojrzał na mnie. Posłał mi lekki uśmiech i rozłożył swoje ramiona. Zaśmiałam się i podeszłam do niego, a następnie wtuliłam w jego ciało. Poczułam mocny zapach dezodorantu Axe
-Hej piękna- wymamrotał.
-Cześć- odpowiedziałam. Czułam, jak moje policzki pokrywa jeden wielki rumieniec.
-Chcę cię gdzieś zabrać- mruknął i otworzył drzwi od auta. Wsiadłam do środka, a on niedługo po tym zajął miejsce obok mnie. Odpalił samochód i wjechał na jezdnię. Między nami zapadła cisza. Moje myśli wciąż wracały do słów Jamesa.
-Emm… Jason?
-Co?-odpowiedział od razu.
-Czy… -westchnęłam- Czy to prawda, że jesteś w gangu?-spojrzałam na niego
-Tak-odpowiedział, jakby to było najoczywistszą rzeczą na świecie
-Czemu mi nie powiedziałeś?-spytałam o wiele ciszej
-Sądziłem, że wiesz- wzruszył ramionami.
-Nie wiedziałam, koleżanka mi dzisiaj nieco powiedziała
-I co, wierzysz w te rzeczy?-spojrzał na mnie na moment. Nabrałam powietrze w płuca, aby coś powiedzieć, ale słowa nie chciały opuścić moje gardło. Wreszcie po chwili się odezwałam
-Ja…- spojrzał na mnie po raz kolejny- Nie wierzę w to- westchnęłam.
-A co sprawia, że nie wierzysz w to?
-Znam cię…- chciałam skończyć, ale brutalnie mi przerwał.
-Gówno, a nie znasz- warknął. Jego dłonie ciasno zacisnęły się wokół kierownicy.
-Znowu zaczynasz?-westchnęłam
-Nie, ale wkurwiają mnie ludzie, którzy gadają pierdoły. –warknął. Nie mam pojęcia, czemu jego nastrój zmienił się tak bardzo.
-Nie dałeś mi skończyć. –westchnęłam. Nie miałam najmniejszej ochoty się z nim kłócić.
-Gówno mnie obchodzi co chciałaś jeszcze powiedzieć- spojrzał na mnie. Jego oczy były ciemne. Poczułam dziwne ukłucie w żołądku. Bałam się go. Chciałam wydostać się z tego samochodu.
-Jeżeli masz zamiar dalej mnie tak traktować, to zatrzymaj się.- samochód zahamował na szlag, a ja poleciałam do przodu
-Droga wolna, idź w cholerę-warknął. Moje oczy zaczęły piec. Zacisnęłam mocno szczękę i chwyciłam swoją torbę, a następnie wyszłam
-Pieprz się Mccan-wysyczałam i trzasnęłam drzwiami. Zawiesiłam niezdanie torbę na ramię i poszłam w kierunku domu. Całe szczęście, że miejsce, gdzie mnie chciał zabrać było gdzieś w pobliżu. Nawet nie zauważyłam, jak po moich policzkach popłynęły łzy. Otarłam je i pociągnęłam nosem. Jason raz był uroczy i o dziwno miły, a zaraz po tym był skończonym dupkiem. Mimo, że nic takiego nie powiedział, to jego słowa bolały. Myślałam, że jeżeli powiem mu, że nie wierzę w plotki, to będzie okay. Mogłam się domyślić, że jeżeli zbliżę się chociaż trochę do tego chłopaka, to zostanę zraniona.
Jason
Gówno prawda, ta dziwka mnie nie zna. Wkurwiłem się tak bardzo, że wyżyłem się, chociaż nie powinienem. Nie potrafię trzymać języka za zębami ,za żadną cenę.
Byłem tak strasznie zły, że od razu pojechałem do domu. Zaparkowałem na podjeździe i wyszedłem z samochodu. Wyszukałem w kieszeni klucze i otworzyłem dom. Wszedłem do środka, zatrzaskując za sobą drzwi. Musiałam dać upust mojej złości, ale nie wiedziałem jak.
-Hej, stary co jest?-spytał Zayn
-Nic, kurwa- mruknąłem i rzuciłem się na sofę.
-Znam cię.
-Kolejna osoba- powiedziałem pod nosem, ale on to usłyszał.
-A więc chodzi o jakąś laskę- powiedział. Miał rację, znał mnie…
-Ta…- na taką odpowiedź było mnie tylko stać .
-Gadaj o co chodzi- usiadł obok mnie. Mimo, że byłem ich przywódcą, to byłem z nich najmłodszy.
-Pokłóciłem się z nią- nie miałem czemu mu to gadam. Byłem zmieszany. Nie lubiłem jej przecież. Irytowała mnie, szmata… – Znasz mnie, już dawno bym ją zaliczył i zostawił, ale ona mnie intryguje. Inne nie śmiały pisnąć słówka bez mojej zgody, a z nią mogę pogadać. Tak po prostu. Ona mi nawet pyskuje, czaisz to- zaśmiał się
-Wiesz… Może już czas otworzyć przed kimś serce…
-Znowu do tego wracasz? Jest mi dobrze samemu i tak jak jest. Seks mi w zupełności wystarcza.
-Tak ci się wydaje tylko. Każdy potrzebuje miłości, ty także. Rozważ moje słowa- podniósł się z kanapy i poklepał mnie po ramieniu. Obawiałem się tylko jednej rzeczy. Mianowicie, że miał rację…
***************************************
Witajcie, kochane miśki. Postanowiłam zrobić wam prezent na okrągłe 500 wyświetleń. Czaicie to?! 500 wyświetleń w tak krótkim czasie. Jestem z was niesamowicie dumna. Muszę was niestety CHYBA zasmucić. Otóż po rozpoczęciu roku szkolnego rozdziały będą dodawanego w piątek lub sobotę. Nie wiem, czy uda mi się napisać 2 w weekend. Masakra! NIENAWIDZĘ tej głupiej szkoły -,-.
-Emm… wysoki brunet, ma około 20 lat, może więcej. Przepraszam, ale nie znam go i widziałem tylko raz- przytaknęłam. W mojej głowie roiło się od różnych myśli. Co powinnam zrobić? Tak po prostu zerwać tą znajomość? Myślę, że to by było dobrym rozwiązaniem, ale jakoś nie mogłam. Jason miał coś w sobie, coś co sprawiało, że miałam go cały czas w głowie. Gdy tylko zamknęłam oczy widziałam jego przystojną twarz i te piękne tęczówki, które mnie hipnotyzowały . Było by o wiele prościej, gdyby sytuacja z wczorajszego wieczoru nie wydarzyła się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Schowałam ostatnie książki do szafki i wyszłam ze szkoły. Dość chłodny, majowy wiatr uderzył w moją skórę, powodując ciarki. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam już znany czarny mi samochód i bruneta. Ręce miał wsadzone w kieszenie, a czapka z daszkiem zakrywała jego twarz. Podniósł głowę i spojrzał na mnie. Posłał mi lekki uśmiech i rozłożył swoje ramiona. Zaśmiałam się i podeszłam do niego, a następnie wtuliłam w jego ciało. Poczułam mocny zapach dezodorantu Axe
-Hej piękna- wymamrotał.
-Cześć- odpowiedziałam. Czułam, jak moje policzki pokrywa jeden wielki rumieniec.
-Chcę cię gdzieś zabrać- mruknął i otworzył drzwi od auta. Wsiadłam do środka, a on niedługo po tym zajął miejsce obok mnie. Odpalił samochód i wjechał na jezdnię. Między nami zapadła cisza. Moje myśli wciąż wracały do słów Jamesa.
-Emm… Jason?
-Co?-odpowiedział od razu.
-Czy… -westchnęłam- Czy to prawda, że jesteś w gangu?-spojrzałam na niego
-Tak-odpowiedział, jakby to było najoczywistszą rzeczą na świecie
-Czemu mi nie powiedziałeś?-spytałam o wiele ciszej
-Sądziłem, że wiesz- wzruszył ramionami.
-Nie wiedziałam, koleżanka mi dzisiaj nieco powiedziała
-I co, wierzysz w te rzeczy?-spojrzał na mnie na moment. Nabrałam powietrze w płuca, aby coś powiedzieć, ale słowa nie chciały opuścić moje gardło. Wreszcie po chwili się odezwałam
-Ja…- spojrzał na mnie po raz kolejny- Nie wierzę w to- westchnęłam.
-A co sprawia, że nie wierzysz w to?
-Znam cię…- chciałam skończyć, ale brutalnie mi przerwał.
-Gówno, a nie znasz- warknął. Jego dłonie ciasno zacisnęły się wokół kierownicy.
-Znowu zaczynasz?-westchnęłam
-Nie, ale wkurwiają mnie ludzie, którzy gadają pierdoły. –warknął. Nie mam pojęcia, czemu jego nastrój zmienił się tak bardzo.
-Nie dałeś mi skończyć. –westchnęłam. Nie miałam najmniejszej ochoty się z nim kłócić.
-Gówno mnie obchodzi co chciałaś jeszcze powiedzieć- spojrzał na mnie. Jego oczy były ciemne. Poczułam dziwne ukłucie w żołądku. Bałam się go. Chciałam wydostać się z tego samochodu.
-Jeżeli masz zamiar dalej mnie tak traktować, to zatrzymaj się.- samochód zahamował na szlag, a ja poleciałam do przodu
-Droga wolna, idź w cholerę-warknął. Moje oczy zaczęły piec. Zacisnęłam mocno szczękę i chwyciłam swoją torbę, a następnie wyszłam
-Pieprz się Mccan-wysyczałam i trzasnęłam drzwiami. Zawiesiłam niezdanie torbę na ramię i poszłam w kierunku domu. Całe szczęście, że miejsce, gdzie mnie chciał zabrać było gdzieś w pobliżu. Nawet nie zauważyłam, jak po moich policzkach popłynęły łzy. Otarłam je i pociągnęłam nosem. Jason raz był uroczy i o dziwno miły, a zaraz po tym był skończonym dupkiem. Mimo, że nic takiego nie powiedział, to jego słowa bolały. Myślałam, że jeżeli powiem mu, że nie wierzę w plotki, to będzie okay. Mogłam się domyślić, że jeżeli zbliżę się chociaż trochę do tego chłopaka, to zostanę zraniona.
Jason
Gówno prawda, ta dziwka mnie nie zna. Wkurwiłem się tak bardzo, że wyżyłem się, chociaż nie powinienem. Nie potrafię trzymać języka za zębami ,za żadną cenę.
Byłem tak strasznie zły, że od razu pojechałem do domu. Zaparkowałem na podjeździe i wyszedłem z samochodu. Wyszukałem w kieszeni klucze i otworzyłem dom. Wszedłem do środka, zatrzaskując za sobą drzwi. Musiałam dać upust mojej złości, ale nie wiedziałem jak.
-Hej, stary co jest?-spytał Zayn
-Nic, kurwa- mruknąłem i rzuciłem się na sofę.
-Znam cię.
-Kolejna osoba- powiedziałem pod nosem, ale on to usłyszał.
-A więc chodzi o jakąś laskę- powiedział. Miał rację, znał mnie…
-Ta…- na taką odpowiedź było mnie tylko stać .
-Gadaj o co chodzi- usiadł obok mnie. Mimo, że byłem ich przywódcą, to byłem z nich najmłodszy.
-Pokłóciłem się z nią- nie miałem czemu mu to gadam. Byłem zmieszany. Nie lubiłem jej przecież. Irytowała mnie, szmata… – Znasz mnie, już dawno bym ją zaliczył i zostawił, ale ona mnie intryguje. Inne nie śmiały pisnąć słówka bez mojej zgody, a z nią mogę pogadać. Tak po prostu. Ona mi nawet pyskuje, czaisz to- zaśmiał się
-Wiesz… Może już czas otworzyć przed kimś serce…
-Znowu do tego wracasz? Jest mi dobrze samemu i tak jak jest. Seks mi w zupełności wystarcza.
-Tak ci się wydaje tylko. Każdy potrzebuje miłości, ty także. Rozważ moje słowa- podniósł się z kanapy i poklepał mnie po ramieniu. Obawiałem się tylko jednej rzeczy. Mianowicie, że miał rację…
***************************************
Witajcie, kochane miśki. Postanowiłam zrobić wam prezent na okrągłe 500 wyświetleń. Czaicie to?! 500 wyświetleń w tak krótkim czasie. Jestem z was niesamowicie dumna. Muszę was niestety CHYBA zasmucić. Otóż po rozpoczęciu roku szkolnego rozdziały będą dodawanego w piątek lub sobotę. Nie wiem, czy uda mi się napisać 2 w weekend. Masakra! NIENAWIDZĘ tej głupiej szkoły -,-.
Jason to kretyn. O co on się wkurza ugh Czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńineedangelinmylife.blogspot.com
SUPER !!! CZEKAM NA NEXT !!!! :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny, ale zachowanie Jasona - masakra ;_; Niech się ogarnie, serio!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
labrer.blogspot.com
<3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuń