Moja głowa spoczywała na dłoni. Walczyłam z chęcią
zamknięcia oczu i zaśnięcia. Podczas, gdy nauczycielka historii nawijała o II
wojnie światowej, ja myślałam o wszystkim, tylko nie temacie lekcji. Gdy
usłyszałam dzwonek, jakby wróciłam do świata żywych i kontaktujących. Szybko
spakowałam książki do czarnej torby i wyszłam z klasy. Wszyscy na mnie dziwnie
patrzyli, ale jeżeli mam być szczera miałam go głęboko w poważaniu. Byłam najmłodsza w szkole, więc przyzwyczaiłam
się do tego. Rodzice wysłali mnie do szkoły rok wcześniej od moich rówieśników.
Dlatego mając jedyne 15 lat byłam już w 1 klasie liceum.
Jedyną rzeczą jaką chciałam, to było znalezienie się w swoim pokoju i nic nie zrobić. Wyszłam na zewnątrz i spojrzałam na niebo, które było pokryte szarymi chmurami. Westchnęłam zrezygnowana, będąc pewna, że prędzej czy później runie z nich deszcz. Spoliczkowałam siebie w myślach, że nie zabrałam z domu parasola. Szybkim krokiem ruszyłam w kierunku domu. Niestety po niespełna 5 minutach marszu, poczułam na swoim ciele zimne krople. Zaklęłam w duchu i zaczęłam biec, ale to nic nie dało, ponieważ krople deszczu były duże i bez problemu przemaczały moje ubranie. Obok mnie zatrzymał się czarny Land rover, a przyciemniona szybka auta opadła. Spojrzałam zdzwiona do środka, a mój żołądek od razu wywrócił się, gdy zobaczyłam bruneta ze Starbucksa.
-Wsiadaj- rozkazał. Prychnęłam niezadowolona .
-Nie- od razu odpowiedziałam.
-Wsiadaj do tego cholernego samochodu- warknął. Cóż, mogłam się znowu nie zgodzić i odejść, ale też być pewna, ze wyląduję chora w łóżku. Mogłam też wsiąść i w miarę sucha dojechać do domu. Chyba jednak opcja 2 była lepsza… Niepewnie złapałam za klamkę samochodu, a drzwi się otworzyły. Ostrożnie weszłam do środka i cicho zatrzasnęłam drzwi. Moje ciało zaczęło się trząść z zimna. Objęłam rękami ramiona, chcąc zatrzymać ciepło- Zimno ci?-spytał po chwili. Niepewnie odwróciłam na niego swój wzrok i jedynie lekko przytaknęłam. Usłyszałam jego cichy śmiech, a od razu po tym włączył ogrzewanie. Gdy moje ciało ogarnęło przyjemne ciepło, trochę się rozluźniłam. – Gdzie mieszkasz?-ponownie przerwał ciszę między nami
-Jedź cały czas prosto –odpowiedziałam tylko. Nie miałam ochoty z nim o niczym gadać. Kątem oka spojrzałam na jego osobę. Chłopak był całkowicie skupiony na drodze przed nami. Jego włosy tak jak kilka dni temu były starannie ułożone do góry. Mogę przyznać, że to dodawało mu uroku takiego niegrzecznego chłopaka, którym był. Jego szczęka była rozluźniona, nie tak jak za pierwszym razem. Ogólnie rzecz biorąc był nieziemsko przystojny, a to, że nie był jak typowy, sztywny chłopak dodatkowo mi się podobało.
-Jeżeli zrobisz zdjęcie, będziesz mogła nieustannie podziwiać moją osobę. –zaśmiał się. Mimo, że powinnam być zła, to nie byłam. Uformowałam ręce w kształt aparatu i udałam, że robię zdjęcie.
-Już- lekko się uśmiechnęłam.
-Dobrze, że przestałaś być suką- mruknął, jakby do siebie. Powinnam być zła po raz kolejny, ale nie byłam, ponieważ wiedziałam, że miał rację. Moją naturą było bycie wredną, ciekawą i upierdliwą.- Chcesz wejść na kawę i się bardziej rozgrzać?-spytał z innej beczki. Spojrzałam na niego z szeroko otworzonymi oczami i buzią -Zamknij buzię, bo robisz się mniej atrakcyjna- zaśmiał się- To jak?
-Okay- wreszcie powiedziałam- Może być miło- dodałam i posłałam mu lekki uśmiech. Brunet zatrzymał się na parkingu przed lokalem i wyszedł z auta. Dopiero, gdy go opuściłam zdałam sobie sprawę, że przestało padać. Dorównałam mu kroku i weszliśmy do środka. Wzrok od razu na nas spoczął. Ludzie cicho szeptali między sobą, co przyznaję, że mnie wkurwiło. To aż tak dziwne widzieć piętnastolatkę w towarzystwie o 5, lub 6 lat starszego chłopaka? Bez przesady…
Chłopak podszedł do lady, gdzie posłał flirciarski uśmiech dziewczynie za nią.
-Co podać?- pisnęła. Myślę, że starała się brzmieć seksownie, ale nie wyszło jej to. Wręcz przeciwnie, cicho zaśmiałam się pod nosem. Zauważyłam, że brunet zrobił to samo.
-Poproszę espresso –zaakcentował każde słowo.
-A ja cappuccino – powiedziałam do niej od niechcenia. Blondynka wywróciła na mnie oczami, a ja jej wystawiłam język. Dziecinne? Prawdopodobnie, ale nie mogłam wymyśleć nic lepszego w danej chwili. Z oczu dziewczyny biły wręcz pioruny. Szczerze, to miałam to w dupie. Jest w pracy i powinna być miała, a to, że jej to ciut uniemożliwiałam, to szczegół. Zajęliśmy miejsce w kącie pomieszczenia. Cisza między nami była dość denerwująca. Korciło mnie, aby zapytać się go, jak się nazywa. Z resztą, to on mnie zaprosił i mam chyba prawo wiedzieć
-Emm… Jak masz na imię?-spytałam nieśmiało. Usłyszałam jego śmiech, który przyznaję. brzmiał miło.
-Jason- tym razem mnie obdarował flirciarskim uśmieszkiem. Miałam ochotę powiedzieć mu coś wrednego na temat jego częstych flirtów, ale uniemożliwił mi to- A ty?
-Co ja?-spytałam zdezorientowana, bo wyrwał mnie z zamyśleń.
-No jak masz na imię
-Aaa, no tak- skarciłam się- Beyonce, ale mów mi Be- westchnęłam. Nienawidziłam swojego imienia. Nawet nie mam pojęcia, czy to imię. Moi rodzice od zawsze byli dziwni, ale to już mówiłam. Nie miałam pojęcia co dało im wymyślanie dla mnie jakiegoś kosmicznego imienia.
-Pierwszy raz słyszę to imię, ale brzmi fajnie- mrugnął do mnie- Jak ta piosenkarka.
-Ta- naszą dyskusję przerwała ta sama dziewczyna, co stała za ladą. Uśmiechnęła do Jasona i podała mu karteczkę. Na 100 % z numerem. Gdy tylko odeszła od ją odwinął. Prychnął pod nosem i od tak podarł ją. Moje oczy szeroko się otworzyły. Gdy pierwszy raz go zobaczyłam miałam go za typa, który pieprzy każdą napotkaną laską, która ma przyzwoite cycki i tyłek.
-Na co się tak patrzysz?-spytał popijając swoją kawę.
-Jestem zdziwiona – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-A co jest tego powodem?-ciągnął dalej.
-Nie odpuścisz co nie?-powiedziałam monotonnie. On jedynie pokręcił przecząco głową- Tym, że po prostu podarłeś tą karteczkę
-A po co kolejny bezużyteczny numer w komórce? I tak nigdy nie oddzwaniam- wzruszył ramionami . Westchnęłam. – Mogę mieć każdą, więc po co mi to-zaśmiał się
-Nie możesz mieć każdej –skarciłam go.
-Owszem, mogę- odparł z wyższością. Dupek…
-Nie. Mnie nie nabierzesz na swój urok osobisty i teksty- oświeciłam go
-A skąd pomysł, że ciebie właśnie chcę?-uniósł swoje brwi. Mój uśmiech od razu znikł. Odkąd zaczęłam 1 klasę gimnazjum każdy chłopak do mnie zarywał. A jak mówię każdy, mam na myśli każdy.
-Skąd pomysł, że właśnie to mam na myśli. Fuuu- nie było mnie stać na coś lepszego.
-Oh daj spokój. Wiem, że o to ci chodzi. Wy dziewczyny chcecie zwrócić uwagę mężczyzn, tylko po to, aby uważali was, że jesteście seksowne i inne pierdoły. – jego wypowiedź zbiła mnie z tropu.
-Wcale nie- zaprotestowałam
-Mam większe doświadczenie, niż ty.- zaśmiał się. Z tego co zauważyłam, to jego nastrój z pogodnego, zmienił się w wredny.
-O co ci znowu chodzi?-jęknęłam. Nie chciałam się z nim kłócić.
-O to, że robisz z siebie nie widomo co i myślisz jak bardzo jesteś zajebista, ale to nie prawda. Jesteś słaba. W każdej chwili mogę sprawić, że zapłaczesz. Spójrz na siebie. Nie wiem, co jest powodem tego, że robisz sobie taką krzywdę, ale robiąc to pokazujesz siebie jakbyś była jakąś psychopatką. – mocno chwycił mój nadgarstek. W gardle poczułam wielką gulę.
-A ty kim kurwa jesteś, że mówisz mi jaka jestem?
-Ja przynajmniej uprawiałem z kimś seks, a nie to co ty-zakpił. Jeszcze nikt nie powiedział mi tak niemiłych i raniących rzeczy bez żadnego powodu.
-Cóż wolę być dziewicą, a nie tak jak ty męską dziwką, którą jesteś- wysyczałam. Wyszarpnęłam swoją rękę z jego uścisku, a następnie wyszłam. Nie mogłam tam dłużej siedzieć i słuchać jak mnie obraża. Nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała czegoś, przez co by się wkurwił. Spoliczkowałam siebie w my myślach, że zostawiłam torbę w jego samochodzie. Nie chciałam tam wracać i go oglądać, po raz kolejny, ale musiałam ją odzyskać. Westchnęłam zrezygnowana i odwróciłam się. W tym momencie na kogoś wpadłam. Osoba ta była wyższa ode mnie i to o dość dużo. Gdy tylko spojrzałam na białą koszulkę już wiedziałam do kogo należy. Mój wzrok powędrował go góry, aż spotkałam karmelowe tęczówki Jason. Momentalnie od niego odskoczyłam.
-Oddaj mi torbę- rzuciłam oschle. Nie chciało mi się na niego patrzeć, więc odwróciłam się do niego plecami. Moje ciało przeszedł dreszcz, gdy poczułam ręce oplatające mnie w talii. Nie mogłam się ruszyć. Moje ciało jakby skamieniało.
-Weź się tak nie wściekaj. Nie masz o co- jego niski zachrypnięty głos i ciepły oddech przy uchu sprawił, że nogi wręcz się pode mną ugięły. Może był dupkiem, ale był też nieziemsko przystojny, co wiedział jak wykorzystać.
-Mam o co- fuknęłam, chcąc wyrwać się.
-Dobrze wiesz, że żartowałem. Chcę cię i to tak cholernie mocno – pocałował moją szyję. Totalnie nie wiedziałam jak się zachować. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i nie byłam pewna, czy aby chcę być. Miałam dopiero, pieprzone, 15 lat.
-Nie wygłupiaj się- odezwałam się wreszcie. Wiedziałam, że to była najgłupsza wypowiedź taką byłam w stanie wymyślić, ale nie myślałam racjonalnie.
-Wcale nie kłamię. Najchętniej wziąłbym cię na tyle mojego auta.
-Możliwe, że w ten sposób prawisz mi komplementy, ale ja przez twój dobór słów czuję się jak dziwka-westchnął i puścił mnie.
- Wsiadaj, odwiozę cię.- dopiero, gdy siedziałam w jego aucie przypomniało mi się, że jestem na niego zła. Przejechaliśmy 3 minuty w totalnej ciszy
-To tutaj- oznajmiłam. Zatrzymał się obok mojego domu, a ja chciałam wysiąść z auta, ale chwycił moje przed ramie
-Dasz mi swój numer?- spytał i podał mi swojego iphone. Zaszokowana wzięłam od niego telefon i wpisałam w niego swój numer
-Pa- uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z samochodu. Przewiesiłam torbę na ramię i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je cicho i od razu przeszłam do swojego pokoju.
*********************************
No i mamy 2. Co o niej sądzicie? Już z góry przepraszam za błędy, które mogę się domyślić, że są i to całkiem sporo. Dziękuję, że tak ciepło przyjęliście to opowiadanie. Bardzo z tego powodu się cieszę. Dziękuję za wszystkie komentarze ;). To sporo dla mnie znaczy. Do następnego ;)
Jedyną rzeczą jaką chciałam, to było znalezienie się w swoim pokoju i nic nie zrobić. Wyszłam na zewnątrz i spojrzałam na niebo, które było pokryte szarymi chmurami. Westchnęłam zrezygnowana, będąc pewna, że prędzej czy później runie z nich deszcz. Spoliczkowałam siebie w myślach, że nie zabrałam z domu parasola. Szybkim krokiem ruszyłam w kierunku domu. Niestety po niespełna 5 minutach marszu, poczułam na swoim ciele zimne krople. Zaklęłam w duchu i zaczęłam biec, ale to nic nie dało, ponieważ krople deszczu były duże i bez problemu przemaczały moje ubranie. Obok mnie zatrzymał się czarny Land rover, a przyciemniona szybka auta opadła. Spojrzałam zdzwiona do środka, a mój żołądek od razu wywrócił się, gdy zobaczyłam bruneta ze Starbucksa.
-Wsiadaj- rozkazał. Prychnęłam niezadowolona .
-Nie- od razu odpowiedziałam.
-Wsiadaj do tego cholernego samochodu- warknął. Cóż, mogłam się znowu nie zgodzić i odejść, ale też być pewna, ze wyląduję chora w łóżku. Mogłam też wsiąść i w miarę sucha dojechać do domu. Chyba jednak opcja 2 była lepsza… Niepewnie złapałam za klamkę samochodu, a drzwi się otworzyły. Ostrożnie weszłam do środka i cicho zatrzasnęłam drzwi. Moje ciało zaczęło się trząść z zimna. Objęłam rękami ramiona, chcąc zatrzymać ciepło- Zimno ci?-spytał po chwili. Niepewnie odwróciłam na niego swój wzrok i jedynie lekko przytaknęłam. Usłyszałam jego cichy śmiech, a od razu po tym włączył ogrzewanie. Gdy moje ciało ogarnęło przyjemne ciepło, trochę się rozluźniłam. – Gdzie mieszkasz?-ponownie przerwał ciszę między nami
-Jedź cały czas prosto –odpowiedziałam tylko. Nie miałam ochoty z nim o niczym gadać. Kątem oka spojrzałam na jego osobę. Chłopak był całkowicie skupiony na drodze przed nami. Jego włosy tak jak kilka dni temu były starannie ułożone do góry. Mogę przyznać, że to dodawało mu uroku takiego niegrzecznego chłopaka, którym był. Jego szczęka była rozluźniona, nie tak jak za pierwszym razem. Ogólnie rzecz biorąc był nieziemsko przystojny, a to, że nie był jak typowy, sztywny chłopak dodatkowo mi się podobało.
-Jeżeli zrobisz zdjęcie, będziesz mogła nieustannie podziwiać moją osobę. –zaśmiał się. Mimo, że powinnam być zła, to nie byłam. Uformowałam ręce w kształt aparatu i udałam, że robię zdjęcie.
-Już- lekko się uśmiechnęłam.
-Dobrze, że przestałaś być suką- mruknął, jakby do siebie. Powinnam być zła po raz kolejny, ale nie byłam, ponieważ wiedziałam, że miał rację. Moją naturą było bycie wredną, ciekawą i upierdliwą.- Chcesz wejść na kawę i się bardziej rozgrzać?-spytał z innej beczki. Spojrzałam na niego z szeroko otworzonymi oczami i buzią -Zamknij buzię, bo robisz się mniej atrakcyjna- zaśmiał się- To jak?
-Okay- wreszcie powiedziałam- Może być miło- dodałam i posłałam mu lekki uśmiech. Brunet zatrzymał się na parkingu przed lokalem i wyszedł z auta. Dopiero, gdy go opuściłam zdałam sobie sprawę, że przestało padać. Dorównałam mu kroku i weszliśmy do środka. Wzrok od razu na nas spoczął. Ludzie cicho szeptali między sobą, co przyznaję, że mnie wkurwiło. To aż tak dziwne widzieć piętnastolatkę w towarzystwie o 5, lub 6 lat starszego chłopaka? Bez przesady…
Chłopak podszedł do lady, gdzie posłał flirciarski uśmiech dziewczynie za nią.
-Co podać?- pisnęła. Myślę, że starała się brzmieć seksownie, ale nie wyszło jej to. Wręcz przeciwnie, cicho zaśmiałam się pod nosem. Zauważyłam, że brunet zrobił to samo.
-Poproszę espresso –zaakcentował każde słowo.
-A ja cappuccino – powiedziałam do niej od niechcenia. Blondynka wywróciła na mnie oczami, a ja jej wystawiłam język. Dziecinne? Prawdopodobnie, ale nie mogłam wymyśleć nic lepszego w danej chwili. Z oczu dziewczyny biły wręcz pioruny. Szczerze, to miałam to w dupie. Jest w pracy i powinna być miała, a to, że jej to ciut uniemożliwiałam, to szczegół. Zajęliśmy miejsce w kącie pomieszczenia. Cisza między nami była dość denerwująca. Korciło mnie, aby zapytać się go, jak się nazywa. Z resztą, to on mnie zaprosił i mam chyba prawo wiedzieć
-Emm… Jak masz na imię?-spytałam nieśmiało. Usłyszałam jego śmiech, który przyznaję. brzmiał miło.
-Jason- tym razem mnie obdarował flirciarskim uśmieszkiem. Miałam ochotę powiedzieć mu coś wrednego na temat jego częstych flirtów, ale uniemożliwił mi to- A ty?
-Co ja?-spytałam zdezorientowana, bo wyrwał mnie z zamyśleń.
-No jak masz na imię
-Aaa, no tak- skarciłam się- Beyonce, ale mów mi Be- westchnęłam. Nienawidziłam swojego imienia. Nawet nie mam pojęcia, czy to imię. Moi rodzice od zawsze byli dziwni, ale to już mówiłam. Nie miałam pojęcia co dało im wymyślanie dla mnie jakiegoś kosmicznego imienia.
-Pierwszy raz słyszę to imię, ale brzmi fajnie- mrugnął do mnie- Jak ta piosenkarka.
-Ta- naszą dyskusję przerwała ta sama dziewczyna, co stała za ladą. Uśmiechnęła do Jasona i podała mu karteczkę. Na 100 % z numerem. Gdy tylko odeszła od ją odwinął. Prychnął pod nosem i od tak podarł ją. Moje oczy szeroko się otworzyły. Gdy pierwszy raz go zobaczyłam miałam go za typa, który pieprzy każdą napotkaną laską, która ma przyzwoite cycki i tyłek.
-Na co się tak patrzysz?-spytał popijając swoją kawę.
-Jestem zdziwiona – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-A co jest tego powodem?-ciągnął dalej.
-Nie odpuścisz co nie?-powiedziałam monotonnie. On jedynie pokręcił przecząco głową- Tym, że po prostu podarłeś tą karteczkę
-A po co kolejny bezużyteczny numer w komórce? I tak nigdy nie oddzwaniam- wzruszył ramionami . Westchnęłam. – Mogę mieć każdą, więc po co mi to-zaśmiał się
-Nie możesz mieć każdej –skarciłam go.
-Owszem, mogę- odparł z wyższością. Dupek…
-Nie. Mnie nie nabierzesz na swój urok osobisty i teksty- oświeciłam go
-A skąd pomysł, że ciebie właśnie chcę?-uniósł swoje brwi. Mój uśmiech od razu znikł. Odkąd zaczęłam 1 klasę gimnazjum każdy chłopak do mnie zarywał. A jak mówię każdy, mam na myśli każdy.
-Skąd pomysł, że właśnie to mam na myśli. Fuuu- nie było mnie stać na coś lepszego.
-Oh daj spokój. Wiem, że o to ci chodzi. Wy dziewczyny chcecie zwrócić uwagę mężczyzn, tylko po to, aby uważali was, że jesteście seksowne i inne pierdoły. – jego wypowiedź zbiła mnie z tropu.
-Wcale nie- zaprotestowałam
-Mam większe doświadczenie, niż ty.- zaśmiał się. Z tego co zauważyłam, to jego nastrój z pogodnego, zmienił się w wredny.
-O co ci znowu chodzi?-jęknęłam. Nie chciałam się z nim kłócić.
-O to, że robisz z siebie nie widomo co i myślisz jak bardzo jesteś zajebista, ale to nie prawda. Jesteś słaba. W każdej chwili mogę sprawić, że zapłaczesz. Spójrz na siebie. Nie wiem, co jest powodem tego, że robisz sobie taką krzywdę, ale robiąc to pokazujesz siebie jakbyś była jakąś psychopatką. – mocno chwycił mój nadgarstek. W gardle poczułam wielką gulę.
-A ty kim kurwa jesteś, że mówisz mi jaka jestem?
-Ja przynajmniej uprawiałem z kimś seks, a nie to co ty-zakpił. Jeszcze nikt nie powiedział mi tak niemiłych i raniących rzeczy bez żadnego powodu.
-Cóż wolę być dziewicą, a nie tak jak ty męską dziwką, którą jesteś- wysyczałam. Wyszarpnęłam swoją rękę z jego uścisku, a następnie wyszłam. Nie mogłam tam dłużej siedzieć i słuchać jak mnie obraża. Nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała czegoś, przez co by się wkurwił. Spoliczkowałam siebie w my myślach, że zostawiłam torbę w jego samochodzie. Nie chciałam tam wracać i go oglądać, po raz kolejny, ale musiałam ją odzyskać. Westchnęłam zrezygnowana i odwróciłam się. W tym momencie na kogoś wpadłam. Osoba ta była wyższa ode mnie i to o dość dużo. Gdy tylko spojrzałam na białą koszulkę już wiedziałam do kogo należy. Mój wzrok powędrował go góry, aż spotkałam karmelowe tęczówki Jason. Momentalnie od niego odskoczyłam.
-Oddaj mi torbę- rzuciłam oschle. Nie chciało mi się na niego patrzeć, więc odwróciłam się do niego plecami. Moje ciało przeszedł dreszcz, gdy poczułam ręce oplatające mnie w talii. Nie mogłam się ruszyć. Moje ciało jakby skamieniało.
-Weź się tak nie wściekaj. Nie masz o co- jego niski zachrypnięty głos i ciepły oddech przy uchu sprawił, że nogi wręcz się pode mną ugięły. Może był dupkiem, ale był też nieziemsko przystojny, co wiedział jak wykorzystać.
-Mam o co- fuknęłam, chcąc wyrwać się.
-Dobrze wiesz, że żartowałem. Chcę cię i to tak cholernie mocno – pocałował moją szyję. Totalnie nie wiedziałam jak się zachować. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i nie byłam pewna, czy aby chcę być. Miałam dopiero, pieprzone, 15 lat.
-Nie wygłupiaj się- odezwałam się wreszcie. Wiedziałam, że to była najgłupsza wypowiedź taką byłam w stanie wymyślić, ale nie myślałam racjonalnie.
-Wcale nie kłamię. Najchętniej wziąłbym cię na tyle mojego auta.
-Możliwe, że w ten sposób prawisz mi komplementy, ale ja przez twój dobór słów czuję się jak dziwka-westchnął i puścił mnie.
- Wsiadaj, odwiozę cię.- dopiero, gdy siedziałam w jego aucie przypomniało mi się, że jestem na niego zła. Przejechaliśmy 3 minuty w totalnej ciszy
-To tutaj- oznajmiłam. Zatrzymał się obok mojego domu, a ja chciałam wysiąść z auta, ale chwycił moje przed ramie
-Dasz mi swój numer?- spytał i podał mi swojego iphone. Zaszokowana wzięłam od niego telefon i wpisałam w niego swój numer
-Pa- uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z samochodu. Przewiesiłam torbę na ramię i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je cicho i od razu przeszłam do swojego pokoju.
*********************************
No i mamy 2. Co o niej sądzicie? Już z góry przepraszam za błędy, które mogę się domyślić, że są i to całkiem sporo. Dziękuję, że tak ciepło przyjęliście to opowiadanie. Bardzo z tego powodu się cieszę. Dziękuję za wszystkie komentarze ;). To sporo dla mnie znaczy. Do następnego ;)
Rozdział taki aww, a zarazem taki mrr, hahah :D Czekam na ich dalsze losy, na to jak to wszystko się rozwinie!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nn będzie niedlugo! <3
labrer.blogspot.com
O matko! Cholernie mi się podoba :) Masz ogromny talent, więc nie zwracaj uwagi na błędy, Każdy musi jakoś zacząć xx Ten zmienny humor Jason'a awh Czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńineedangelinmylife.blogspot.com
Ojej :) Wchodzę na bloga a tu taka niespodzianka. Nowy rozdział :) Parę błędów się tu znalazło ale nie zwracaj na to uwagi jak to określiła koleżanka u góry :) Do następnego :))
OdpowiedzUsuńAsk.fm/@MyszkaWikusia
Awww to takie słodkie i cudowne *.* nie mogę doczekać się następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuń