Dni mijały, a szanse na to, że Jason się obudzi malały z
każdym dniem. Z każdym także dniem wszyscy przychodzili coraz rzadziej. Tylko
Ryan przychodził codziennie. To on był jego prawdziwym przyjacielem…
Kubek, z kawą, którą kupiłam był jeszcze zapełniony do połowy, gdy usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Wyciągnęłam z kieszeni komórkę i zdziwiłam się , gdy zobaczyłam, że dzwoni Ryan. Odebrałam od niego połączenie, a on od razu zaczął krzyczeć do słuchawki.
-Obudził się!- kiedy usłyszałam te dwa słowa, na które czekałam prawie miesiąc podniosłam się z krzesła ja poparzona i popędziłam na drugie piętro. Nie było mnie 15 minut, a w tym czasie on zdążył się obudzić! Kiedy wleciałam na odpowiednie piętro na korytarzu zobaczyłam od razu blondyna. Podleciałam tam i spojrzałam przez szybę do Sali Jasona. Zobaczyłam tam masę lekarzy, którzy go badali. Spojrzałam na Ryana, który uparcie wpatrywał się w szybę.
-Mówiłam, że się obudzi- szepnęłam.
Kiedy cała sielanka minęła, a badania wszystkie były wykonane, mogłam wreszcie wejść do Sali bruneta. Niepewnie otworzyłam drzwi i na nogach jak z waty weszłam do środka. Od razu wróciłam na siebie uwagę. Jego zdziwienie było niemałe, kiedy mnie zobaczył. Podeszłam do jego łóżka i zajęłam swoje stałe miejsce.
-Cześć- posłałam mu szeroki uśmiech. Nic nie opisze jaką radość czułam w tamtym momencie. Jason patrzył wciąż na mnie, próbując chyba zorientować się co się dzieje.- Nie masz pojęcia jak się cieszę, że się obudziłeś- znowu się odezwałam.
-Jak to obudziłem?-spytał cicho, krzywiąc się przy tym. Przygryzłam wargę i spuściłam wzrok na swoje palce.
-Nie pamiętasz, że miałeś wypadek?-spytałam. Pokiwał tylko przecząco głową.
-Nie pamiętam- rozchyliłam zdezorientowana usta, nie mogąc uwierzyć w to, co mi powiedział. On nie pamiętał…
-Nie wiesz jak mam na imię?- kiedy zadałam to pytanie, od razu pokiwał przecząco głową. No kurwa świetnie! Pomasowałam skronie, próbując obmyślić plan. Boże, co ja gadam. Tam nie było co obmyślać. Nic nie pamiętał i koniec. – Dobra w takim razie mam na imię Beyonce. – kiedy wypowiedziałam swoje imię widziałam na jego twarzy zdziwienie.
-Jak ta piosenkarka- zaśmiał się lekko. Jak to możliwe, że on już się śmiał? – Powiedz mi, skoro tutaj siedzisz, to musieliśmy się znać, nawet dobrze…
-Tak, jeszcze niedawno byliśmy sobie bliscy. – uśmiechnęłam się bez radości, gdy przypomniałam sobie dwa tygodnie, przed jego wypadkiem.
-Powiesz coś więcej…?- kiedy oczekiwał ode mnie, że wszystko mu powiem, wzięłam głęboki wdech i spojrzałam niepewnie na niego.
-Poznaliśmy się pod koniec marca, czy coś takiego. Początek naszej znajomości nie należał do spokojnych. Bardzo często się sprzeczaliśmy, czy takie tam. No wiesz, ja miałam niewyparzoną buzie, a ty zbyt wielkie ego i żadne nie chciało ustąpić- zaśmiałam się, gdy sobie o tym przypomniałam. –Dopiero chyba niecały miesiąc później się jakoś dogadaliśmy. Wtedy bardzo mi pomogłeś i zamieszkaliśmy razem. Byliśmy ze sobą tak blisko, że nawet z tobą spałam w jednym łóżku.
-A czy my…
-Czy z tobą spałam w ten drugi sposób?-uniosłam brwi do góry- Nie, ani razu. Chociaż na samym początku podpuściłeś mnie i prawie do tego doszło- zaśmiałam, a on zaraz za mną. –Na początku lipca cos się zaczęło psuć. Pojawiła się Selena…
-Selena?!-uniósł się- Nienawidzę suki- mruknął
-Tak, odnowiliście jakiś układ
-Żartujesz sobie ze mnie?- kiedy pokiwałam przecząco głową, wykrzywił się. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. – Co było dalej?
-Wszystko się zepsuło. Wtedy właśnie wtedy postanowiłam wyjechać. – widziałam, że chciał coś powiedzieć- zatrzymaliście mnie, ale od tam tego czasu nie wiedzieliśmy się w normalny sposób.
-Aż taki ze mnie chuj?
-Skąd. Każdy popełnia błędy. Skąd mogłeś wiedzieć, że cię kocham- dopiero, kiedy to powiedziałam, zdałam sobie sprawę, co zrobiłam. Idiotka, idiotka, idiotka. – Nie miałam zamiaru tego powiedzieć- westchnęłam- Zapomnij o tym .
-Tego nie mogę- syknął. Westchnęłam.
-Dobra, ale proszę cię, nie roztrząsaj tego teraz- chwile później przytaknął. Spuściłam głowę i zaczęłam bawić się swoją bransoletką.
-Skąd ja masz?-spytał, patrząc na moje ruchy.
-Dostałam od ciebie- przyznałam. – Na dzisiaj chyba dość tych wspomnieć, odpocznij- wstałam i z obawą pogłaskałam go po głowie, a następnie bez słowa wyszłam.
Kubek, z kawą, którą kupiłam był jeszcze zapełniony do połowy, gdy usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Wyciągnęłam z kieszeni komórkę i zdziwiłam się , gdy zobaczyłam, że dzwoni Ryan. Odebrałam od niego połączenie, a on od razu zaczął krzyczeć do słuchawki.
-Obudził się!- kiedy usłyszałam te dwa słowa, na które czekałam prawie miesiąc podniosłam się z krzesła ja poparzona i popędziłam na drugie piętro. Nie było mnie 15 minut, a w tym czasie on zdążył się obudzić! Kiedy wleciałam na odpowiednie piętro na korytarzu zobaczyłam od razu blondyna. Podleciałam tam i spojrzałam przez szybę do Sali Jasona. Zobaczyłam tam masę lekarzy, którzy go badali. Spojrzałam na Ryana, który uparcie wpatrywał się w szybę.
-Mówiłam, że się obudzi- szepnęłam.
Kiedy cała sielanka minęła, a badania wszystkie były wykonane, mogłam wreszcie wejść do Sali bruneta. Niepewnie otworzyłam drzwi i na nogach jak z waty weszłam do środka. Od razu wróciłam na siebie uwagę. Jego zdziwienie było niemałe, kiedy mnie zobaczył. Podeszłam do jego łóżka i zajęłam swoje stałe miejsce.
-Cześć- posłałam mu szeroki uśmiech. Nic nie opisze jaką radość czułam w tamtym momencie. Jason patrzył wciąż na mnie, próbując chyba zorientować się co się dzieje.- Nie masz pojęcia jak się cieszę, że się obudziłeś- znowu się odezwałam.
-Jak to obudziłem?-spytał cicho, krzywiąc się przy tym. Przygryzłam wargę i spuściłam wzrok na swoje palce.
-Nie pamiętasz, że miałeś wypadek?-spytałam. Pokiwał tylko przecząco głową.
-Nie pamiętam- rozchyliłam zdezorientowana usta, nie mogąc uwierzyć w to, co mi powiedział. On nie pamiętał…
-Nie wiesz jak mam na imię?- kiedy zadałam to pytanie, od razu pokiwał przecząco głową. No kurwa świetnie! Pomasowałam skronie, próbując obmyślić plan. Boże, co ja gadam. Tam nie było co obmyślać. Nic nie pamiętał i koniec. – Dobra w takim razie mam na imię Beyonce. – kiedy wypowiedziałam swoje imię widziałam na jego twarzy zdziwienie.
-Jak ta piosenkarka- zaśmiał się lekko. Jak to możliwe, że on już się śmiał? – Powiedz mi, skoro tutaj siedzisz, to musieliśmy się znać, nawet dobrze…
-Tak, jeszcze niedawno byliśmy sobie bliscy. – uśmiechnęłam się bez radości, gdy przypomniałam sobie dwa tygodnie, przed jego wypadkiem.
-Powiesz coś więcej…?- kiedy oczekiwał ode mnie, że wszystko mu powiem, wzięłam głęboki wdech i spojrzałam niepewnie na niego.
-Poznaliśmy się pod koniec marca, czy coś takiego. Początek naszej znajomości nie należał do spokojnych. Bardzo często się sprzeczaliśmy, czy takie tam. No wiesz, ja miałam niewyparzoną buzie, a ty zbyt wielkie ego i żadne nie chciało ustąpić- zaśmiałam się, gdy sobie o tym przypomniałam. –Dopiero chyba niecały miesiąc później się jakoś dogadaliśmy. Wtedy bardzo mi pomogłeś i zamieszkaliśmy razem. Byliśmy ze sobą tak blisko, że nawet z tobą spałam w jednym łóżku.
-A czy my…
-Czy z tobą spałam w ten drugi sposób?-uniosłam brwi do góry- Nie, ani razu. Chociaż na samym początku podpuściłeś mnie i prawie do tego doszło- zaśmiałam, a on zaraz za mną. –Na początku lipca cos się zaczęło psuć. Pojawiła się Selena…
-Selena?!-uniósł się- Nienawidzę suki- mruknął
-Tak, odnowiliście jakiś układ
-Żartujesz sobie ze mnie?- kiedy pokiwałam przecząco głową, wykrzywił się. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. – Co było dalej?
-Wszystko się zepsuło. Wtedy właśnie wtedy postanowiłam wyjechać. – widziałam, że chciał coś powiedzieć- zatrzymaliście mnie, ale od tam tego czasu nie wiedzieliśmy się w normalny sposób.
-Aż taki ze mnie chuj?
-Skąd. Każdy popełnia błędy. Skąd mogłeś wiedzieć, że cię kocham- dopiero, kiedy to powiedziałam, zdałam sobie sprawę, co zrobiłam. Idiotka, idiotka, idiotka. – Nie miałam zamiaru tego powiedzieć- westchnęłam- Zapomnij o tym .
-Tego nie mogę- syknął. Westchnęłam.
-Dobra, ale proszę cię, nie roztrząsaj tego teraz- chwile później przytaknął. Spuściłam głowę i zaczęłam bawić się swoją bransoletką.
-Skąd ja masz?-spytał, patrząc na moje ruchy.
-Dostałam od ciebie- przyznałam. – Na dzisiaj chyba dość tych wspomnieć, odpocznij- wstałam i z obawą pogłaskałam go po głowie, a następnie bez słowa wyszłam.
Jason’s pov
Po wyjściu tej dziewczyny, analizowałem to co mi powiedziała. Nie kłamała? A czemu miałaby to robić? Gdzie właściwie są chłopaki? Czemu tylko ona tutaj była. A może oni nie są już moimi przyjaciółmi. Miałem tyle pytań, a żadnych odpowiedzi. Spojrzałem na drzwi, które się otworzyły, a w nich zobaczyłem Ryana.-Ry, co to za dziewczyna, rzeczywiście byliśmy blisko?-spytałem go od razu.
-Be ostrzegła mnie, że nie pamiętasz wszystkiego. Tak, byliście blisko- uśmiechnął się do mnie i podszedł do miejsca, gdzie wcześniej siedziała dziewczyna. Śledziłem każdy jego najmniejszy ruch. – Byliście najlepszymi przyjaciółmi, ale wszystko popsułeś.
-Ja?-zdziwiłem się. Be, czy jak jej tam było nie obwiniła mnie, że to moja wina!
-Tak, ty. To ty zaprzepaściłeś szansę na normalny związek. Jason, możesz uznać, że jestem nienormalny, że od razu na ciebie naskakuję, ale po co mamy to ukrywać. Znając ciebie, gdybyś sobie wszystko przypomniał, to byłbyś zły na nas, że ci nie powiedzieliśmy.
-Gdzie wszyscy?-spytałem, chcąc zmienić temat. Nie chciałem rozmawiać o tej dziewczynie.
-Przestali tutaj przychodzić, gdy razem z Be nie zgodziliśmy się odłączyć cię od tych całych maszyn.- kiedy znowu usłyszałem to imię, mocno się zirytowałem. Na początku była to ciekawość, bo jej nie pamiętałem, ale czym więcej o niej słyszałem, to tym bardziej jej nie lubiłem.
-Możemy pogadać na temat, gdzie nie ma tej dziewczyny?
-Jason, co z tobą?-spytał, jakby nie dowierzając tego, co powiedziałem. Wywróciłem oczami i zignorowałem jego pytanie
-Gdzie mój telefon?-spytałem. Ryan jedynie westchnął i wyciągnął go z szafki. Wziąłem go od niego i odblokowałem. Przeszedłem do wiadomości, ale od razu zobaczyłem masę wysłanych wiadomości do tej dziewczyny. To było frustrujące, że jej nie pamiętałem, a Ryan zachowywał się jakby to była zbrodnia. Zablokowałem go z powrotem i oddałem mu go.- Chcę odpocząć- powiedziałem i popatrzyłem na sufit. Usłyszałem jedynie jego głośne westchnięcie, a zaraz po tym wyszedł, zostawiając mnie samego, ze swoimi myślami.
*********************************
Co sądzicie? Jesteście zaskoczeni? Komentujcie !
Przepraszam za błędy ;)
O Boże o.o jak może jej nie pamiętać !? Pisz szybko . Czekam .
OdpowiedzUsuńJeju czemu nie pamięta?:( szkoda mi Be:( Rozdział świetny! Do następnego ✌
OdpowiedzUsuńo jaa Cie... w życiu bym nie pomyślała że to wszystko może sie tak potoczyć.. bardzo mi sie to podoba! <3 czekam nn prosze pisz szybko!!! <3
OdpowiedzUsuń*o* Aaa... Kurde to jest niesamowite! On jej nie lubi?! Jak mu wdupie to sobie przypomni! Jak przyjaciele chcieli go odłączyć?! Proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę dodaj nowy rozdział jak najszybciej :*
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego drugiego bloga
OdpowiedzUsuńhttp://moja-mroczna-pasja.blogspot.com/?m=1