środa, 11 marca 2015

31.

Kiedy rano się obudziłam, moja głowa bolała jak cholera. Jęknęłam niezadowolona i powoli podniosłam się z łóżka. Wydarzenia z wczorajszego dnia uderzyły we mnie jak fala, a ja znowu byłam przybita. Poszłam do łazienki, aby się umyć, bo wczoraj tego nie zrobiłam.  Wychodząc z łazienki podeszłam do szafy, gdzie wybrałam czarne legginsy i zwykły T-shirt.  Zeszłam na dół i od razu poszłam do kuchni, bo byłam głodna. Zdziwiłam się, kiedy spotkałam ojca w kuchni.
-Hej- powiedziałam cicho i usiadłam przy blacie.
-Cześć, kochanie- powiedział radośnie.
-Nie powinieneś być w pracy?-spytałam. Serio to było dla mnie dziwne.
-Wziąłem wolne. Jadę na wyścigi do Toronto- kiedy to powiedział, mocno się zdziwiłam. Mój ojciec i wyścigi? Wolne żarty.
-Serio? Ty też się ścigasz?-spytałam ciekawa. On spojrzał na mnie tajemniczo i podszedł do mnie, po drodze zabierając kluczyki z garażu i czegoś innego. Kiedy był obok kiwnął na garaż i razem tam poszliśmy. Kiedy tam weszliśmy, nie zobaczyłam nic szczególnego, co mogłoby świadczyć, że mój ojciec zamierza wystartować. Gdy jednak tata nacisnął jakiś guzik, a podłoga w garażu zaczęła się unosić, nie wierzyłam własnym oczom.  O mało nie padłam ze dziwienia, kiedy zobaczyłam przepiękny sportowy samochód, który na pewno kosztował kupę kasy.
-To twój samochód…?-powiedziałam niepewnie, oglądając to cacko.
-Tak, kochanie.- zaśmiał się.
-Czemu nic o tym nie wiedziałam?-spytałam urażona.
-To było moją pasją od nastoletnich lat, ale mama uznała, że jesteś dziewczyną i nie mam nawet zaczynać z samochodami- powiedział smutny.
-To kiedy jedziemy?-spytałam, nie ukrywając wielkiego podekscytowania.
-Zjedz coś i weź parę rzeczy na zmianę i ruszamy-posłałam mu wielki uśmiech i podeszłam, tuląc się do niego. Szybko poleciałam do swojego pokoju, gdzie do plecaka szkolnego wpakowałam potrzebne ubrania i inne rzeczy. Później zeszłam na dół, gdzie zrobiłam sobie płatki. Szybko je zjadła od razu poszłam do garażu, gdzie tata siedział już na miejscu kierowcy. Kiedy wsiadłam do auta poczułam się jakoś dziwnie. Może to dziwnie zabrzmi, ale poczułam się, jakby to było moje miejsce. Głupie, nie? Zważywszy na to, że ja nawet nie potrafiłam prowadzić.
-Dzwoniłem do mamy, nie była zachwycona- zaczął cichym głosem. Spojrzałam na niego i przygryzłam wargę.
-Ja chcę tam jechać. Chcę o wszystkim zapomnieć. Chociaż na chwilę. – ojciec patrzył na mnie uważnie, aż przytaknął i odpalił samochód. Wjechał na ulicę i ulicami miasto popędził wprost na autostradę. Kiedy mijaliśmy szpital czułam smutek. Wiedziałam, że straciłam go na zawsze. To wszystko była moja wina. Nie musiałam odstawiać scen i odchodzić. Mogłam darować sobie ten cały czas. Czemu czułam się winna? A może to co Jason mówił to była prawda? Może powinnam już na zawsze zniknąć z jego życia? Przecież już to zrobiłam. Zniżyłam się nawet do stanu, że musiałam zapalić narkotyki, aby zapomnieć o bólu. Nie czułam się z tym dobrze. Chciałam tego nigdy więcej nie zrobić.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kiedy tata wjechał na teren przeznaczony dla prawdziwych wyścigów, od razu usłyszałam ryk silników. Rozglądałam się dookoła, podziwiając wszystkie auta. Te fury musiały kosztować majątek.
-Będziesz musiała na chwilę zostać sama, poradzisz sobie?-spytał tata, wyrywając mnie z zamyśleń.
-Tato, nie jestem małą dziewczynką, dam sobie radę- mrugnęłam do niego i wróciłam do oglądania aut. – To niesamowite, ci wszyscy ludzie żyją tymi samochodami. Zawsze myślałam, że to głupie, ale teraz myślę, że zaczynam to rozumieć.
-Mówiłem Annie, że możesz tez lubić samochody, ale zawsze spławiała mnie- mruknął.
-Dziękuję ci tato- powiedziałam, odwracając się do niego.
-Za co?-spytał zdziwiony.
-Za wszystko- uśmiechnęłam się lekko . Tata zatrzymał się na jakimś wolnym miejscu, a ja od razu wysiadłam z auta. Przygryzłam zestresowana wargę i usiadłam na ławeczce, nieopodal miejsca, gdzie mnie wysadził.
-Jesteś tu nowa?-usłyszałam głos. Odwróciłam się, napotykając czarnoskórego mężczyznę. Uśmiechnęłam się do niego sztucznie.
-Ta.
-Jestem Sean, a ty?
-Beyonce, ale wszyscy mówią na mnie Be.
-Ścigasz się?- kiedy to usłyszałam, zaśmiałam się cicho.
-Nie, nie, mój ojciec. Alex Grande, znasz?-spytałam.
-Każdy go zna, świetny kierowca. – uniosłam brwi, słysząc to zdanie. Jak to możliwe, że nie miałam o tym pojęcia. Mój ojciec rajdowiec, kto by pomyślał!- Wydajesz się smutna- zauważył, a ja westchnęłam.
-To aż tak widać?-spytałam. Przytaknął
-Taka śliczna dziewczyna nie powinna być przygnębiona- mrugnął do mnie. Zaśmiałam się lekko.  – Dasz się wyciągnąć gdzieś wieczorem…?-spytał. Przygryzłam wargę.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł.- zaczęłam.
-Zwykłe spotkanie,  jeżeli chcesz, opowiesz mi wszystko.- co mi szkodziło? Chciałam zapomnieć, tak?
-Dobra
*********************************************
Boże, zawaliłam. Zawaliłam na całej linii. Przepraszam!!
Cóż mogę powiedzieć? miałam tak zawalone te dwa tygodnie, że nie miałam prawie wcale wolnego czasu, teraz gdy go mam ( jestem chora) odechciało mi się pisać akurat tego. Do bani, co nie? Ale z racji tego, że mam wolny czas, a to ff dobiegło już prawie końca, możecie w komentarzach podsuwać mi pomysły na jakieś nowe pomysły. Na pewno jest tak, że ktoś chciałby przeczytać coś, a akurat jest mało ff o takim temacie. Do usłyszenia ( do epilogu ;D).

2 komentarze:

  1. Super! Jeśli Jason o niej zapomni urwe mu leb. Chetnie bym poczytala tez cos o wyscigach. Tylko zeby dziewczyna sie scigala. Nie moze byc miekka. Sama mam bloga w tym stylu:)
    http://moja-mroczna-pasja.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń