Zegarek wskazywał godzinę 5:48, kiedy postanowiłam wygrzebać się z łóżka Ryana i pójść do Jasona. Na palcach weszłam do pokoju i podeszłam do szafy. Cicho ją otworzyłam i wszystkie rzeczy jakie miałam zaczęłam wrzucać do torby, która także była w szafie. Podczas pakowania po moich policzkach nie przestawały płynąć łzy. Nie chciałam tego robić, ale Selena miała rację. Nie byłam mu do niczego potrzebna. Tylko sprawiałam mu trudności, aby mógł żyć pełnią życia.
Kiedy wpakowałam ostatnią bluzkę do torby zapięłam ją. Z biurka wzięłam kawałek papieru i długopis, zaczynając pisać - " Piszę ten list, chociaż nie powinnam. A może powinnam? Chyba jednak tak. Należą ci się przecież wyjaśnienia, po tym co dla mnie zrobiłeś. Jak zauważyłeś, a może nie... spakowałam swoje rzeczy. Teraz już Selena może przenieść swoje, na moje miejsce, no nie? Postanowiłam odejść, tak jak ona mi radziła. Nie będę ukrywać, że pisząc, ten cholerny list, płaczę. Przecież to nic takiego, no nie? Nie szukaj mnie... Nie wiem nawet, czy byś to robił. Przyznam się, że się boję. Mam dopiero piętnaście lat. Nie wiem czym sobie w dzieciństwie zasłużyłam na takie coś. Czas kiedy tutaj mieszkałam należał do udanych. Zyskałam prawdziwego przyjaciela... i może nie tylko - Ciebie. Ryan i reszta też stała się dla mnie jak rodzina. Nie będę się rozpisywać, bo nie o to mi chodziło. Żegnaj Jason... <3
Ps, może wrócę, ale wtedy się zemszczę na WSZYSTKICH, którzy mnie skrzywdzili" . Położyłam kartkę obok jego łóżka i cicho opuściłam pokój. Nie robiąc najmniejszego hałasu zeszłam na dół. Co dziwne w kuchni napotkałam Harrego.
-Gdzie się wybierasz tak wcześnie?-spytał.
- Odchodzę- odpowiedziałam, ubierając buty na stopy.
- Dokąd? - zdziwił. Nie chciało mi się teraz z nim kłócić. Przygryzłam wargę, spoglądając zdenerwowana.
- Nie wiem- przyznałam. Po co miałam kłamać? I tak by mi to nic nie dało. Chłopak westchnął.
- Słuchaj, bo nie powtórzę. Chociaż nigdy nie okazałem ci sympatii, to nie oznacza, że mam coś do ciebie- uniósł brwi. Zmarszczyłam brwi, zdezorientowana. - Nie pochwalam, że chcesz od tak uciec, ale nie mogę cię zatrzymać. Mój dobry znajomy dzisiaj wieczorem jedzie do Los Angeles. Proponował mi, żebym z nim jechał, ale mnie nie chce się nigdzie ruszać- wywrócił oczami. Miałam ochotę zaśmiać się z jego miny, ale opanowałam się. Cieszyłam się, że jednak Harry mnie lubi- Dlatego ty pojedziesz. Z Lucasem będziesz bezpieczna. Uwierz, to na prawdę świetny kumpel.- przytaknęłam. Miałam ochotę całować go po stopach. Nie musiał tego robić, a i tak mi pomógł.
- Dziękuję- podeszłam do niego i wtuliłam w jego ciało. Harry był wyższy od Jasona, więc przy nim wyglądała jak małe dziecko.
-Dość rozczulania- dopiero w tamtym momencie poczułam, że stoi całkowicie sztywny. Zaśmiałam się bez krzty radości i odsunęłam się.- Zjedz coś, a ja idę się przebrać.
Ps, może wrócę, ale wtedy się zemszczę na WSZYSTKICH, którzy mnie skrzywdzili" . Położyłam kartkę obok jego łóżka i cicho opuściłam pokój. Nie robiąc najmniejszego hałasu zeszłam na dół. Co dziwne w kuchni napotkałam Harrego.
-Gdzie się wybierasz tak wcześnie?-spytał.
- Odchodzę- odpowiedziałam, ubierając buty na stopy.
- Dokąd? - zdziwił. Nie chciało mi się teraz z nim kłócić. Przygryzłam wargę, spoglądając zdenerwowana.
- Nie wiem- przyznałam. Po co miałam kłamać? I tak by mi to nic nie dało. Chłopak westchnął.
- Słuchaj, bo nie powtórzę. Chociaż nigdy nie okazałem ci sympatii, to nie oznacza, że mam coś do ciebie- uniósł brwi. Zmarszczyłam brwi, zdezorientowana. - Nie pochwalam, że chcesz od tak uciec, ale nie mogę cię zatrzymać. Mój dobry znajomy dzisiaj wieczorem jedzie do Los Angeles. Proponował mi, żebym z nim jechał, ale mnie nie chce się nigdzie ruszać- wywrócił oczami. Miałam ochotę zaśmiać się z jego miny, ale opanowałam się. Cieszyłam się, że jednak Harry mnie lubi- Dlatego ty pojedziesz. Z Lucasem będziesz bezpieczna. Uwierz, to na prawdę świetny kumpel.- przytaknęłam. Miałam ochotę całować go po stopach. Nie musiał tego robić, a i tak mi pomógł.
- Dziękuję- podeszłam do niego i wtuliłam w jego ciało. Harry był wyższy od Jasona, więc przy nim wyglądała jak małe dziecko.
-Dość rozczulania- dopiero w tamtym momencie poczułam, że stoi całkowicie sztywny. Zaśmiałam się bez krzty radości i odsunęłam się.- Zjedz coś, a ja idę się przebrać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Harry zatrzymał się obok małego domku. Niepewnie pociągnęłam za klamkę i opuściłam pojazd. Na ramię zawiesiłam torbę.
- Nie denerwuj się- posłał mi ledwo zauważalny uśmiech, a jednak dla mnie znaczący tak wiele. Przytaknęłam, biorąc głęboki wdech. Ruszyłam za brunetem, wysypanym drobnymi kamyczkami podjazdem. Harry zadzwonił dzwonkiem, a kilka sekund później drzwi otworzył brunet, niższy os niego.
- Hazz, co cię... kto to?- wskazał na mnie. Przygryzłam wargę i spuściłam wzrok.
- To jest Be- przedstawił mnie. Dziękowałam mu w duchu, że nie musiałam tego robić ja. - Zabierasz ją ze sobą.
-Zabieram? - spytał zdezorientowany.
- Tak. Zaopiekuj się nią, bo jak nie, to nie będziesz tobą dobrze- syknął w jego kierunku. Byłam pod wrażeniem. Harry gdy chciał, potrafił być miły i troskliwy.-Załatw jej lewe papiery.- dopowiedział jeszcze. Odważyłam się spojrzeć na tego całego Lucasa. Cóż był przystojny, to muszę przyznać.
- Dobra stary- poklepał go po ramieniu.
- Cieszę się, że się rozumiemy. - odwrócił się do mnie przodem. Położył swoje duże dłonie na moich ramionach.- Obiecaj mi, że będziesz silna. Chłopaki mi opowiedzieli, co się stało, zanim z nimi zamieszkałaś. -przytaknęłam, nie mogąc nic wymówić. Poczułam jak moje oczy zaczynają piec.
- Dziękuję, za wszystko- szepnęłam, wycierając łzy z policzków. Harry wyciągnął z kieszeni kawałek papieru, podając mi go. Spojrzałam na kartkę, dostrzegając kilka cyferek. Uśmiechnęłam się lekko.
- Dzwoń- pogroził mi palcem. Zaśmiałam się przez łzy.- Nie martw się, nie powiem nic nikomu- mrugnął do mnie.- Niestety muszę już iść, bo zaczną coś podejrzewać.-przytaknęłam i przytuliłam go ostatni raz. Chłopak o dziwo odwzajemnił gest. Odsunęłam się od niego i westchnęłam. Harry jeszcze chwilę na mnie patrzył, zanim odwrócił się i ruszył do samochodu. Wsiadł do niego i odpalił silnik. Nacisnął jeszcze klakson, zanim odjechał.
- Nie denerwuj się- posłał mi ledwo zauważalny uśmiech, a jednak dla mnie znaczący tak wiele. Przytaknęłam, biorąc głęboki wdech. Ruszyłam za brunetem, wysypanym drobnymi kamyczkami podjazdem. Harry zadzwonił dzwonkiem, a kilka sekund później drzwi otworzył brunet, niższy os niego.
- Hazz, co cię... kto to?- wskazał na mnie. Przygryzłam wargę i spuściłam wzrok.
- To jest Be- przedstawił mnie. Dziękowałam mu w duchu, że nie musiałam tego robić ja. - Zabierasz ją ze sobą.
-Zabieram? - spytał zdezorientowany.
- Tak. Zaopiekuj się nią, bo jak nie, to nie będziesz tobą dobrze- syknął w jego kierunku. Byłam pod wrażeniem. Harry gdy chciał, potrafił być miły i troskliwy.-Załatw jej lewe papiery.- dopowiedział jeszcze. Odważyłam się spojrzeć na tego całego Lucasa. Cóż był przystojny, to muszę przyznać.
- Dobra stary- poklepał go po ramieniu.
- Cieszę się, że się rozumiemy. - odwrócił się do mnie przodem. Położył swoje duże dłonie na moich ramionach.- Obiecaj mi, że będziesz silna. Chłopaki mi opowiedzieli, co się stało, zanim z nimi zamieszkałaś. -przytaknęłam, nie mogąc nic wymówić. Poczułam jak moje oczy zaczynają piec.
- Dziękuję, za wszystko- szepnęłam, wycierając łzy z policzków. Harry wyciągnął z kieszeni kawałek papieru, podając mi go. Spojrzałam na kartkę, dostrzegając kilka cyferek. Uśmiechnęłam się lekko.
- Dzwoń- pogroził mi palcem. Zaśmiałam się przez łzy.- Nie martw się, nie powiem nic nikomu- mrugnął do mnie.- Niestety muszę już iść, bo zaczną coś podejrzewać.-przytaknęłam i przytuliłam go ostatni raz. Chłopak o dziwo odwzajemnił gest. Odsunęłam się od niego i westchnęłam. Harry jeszcze chwilę na mnie patrzył, zanim odwrócił się i ruszył do samochodu. Wsiadł do niego i odpalił silnik. Nacisnął jeszcze klakson, zanim odjechał.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
JASON
Poczułem na twarzy ciepłe promienie słońca. Jęknąłem niezadowolony i otworzyłem oczy. Westchnąłem i podniosłem się z łóżka, czując głód. Podszedłem do szafy i otworzyłem ją. Wyciągnąłem z niej spodnie z dresu i zamknąłem ją. Zmarszczyłem brwi, będąc pewien,że coś mi nie pasuje. Otworzyłem z powrotem szafę, dostrzegając, że półki, gdzie były rzeczy Be były puste. Warknąłem i zatrzasnąłem szafę. Opuściłem pokój i zszedłem na dół. W salonie napotkałem Ryana.
-Siema- rzuciłem - Be przeniosła się do ciebie?- spytałem. Brunet wydawał się być zaskoczony moim pytaniem.
-Nie, stary. Be spała tylko u mnie 2 razy. Kiedy dzisiaj się obudziłem nie było jej w łóżku.- otworzyłem zdziwiony oczy.
-Nie ma jej rzeczy...- stwierdziłem.
- Myślisz, że...
-Nie wiem- powiedziałem już trochę spanikowany. Bałem się o nią. Szybo wróciłem do pokoju i rozejrzałem się po pokoju. Na szafce obok łóżka dostrzegłem kartkę, której wcześniej nie było. Podszedłem do niej i wziąłem ją do rąk, czytając to co było tam napisane. Kiedy skończyłem czytać poczułem coś dziwnego. Mocny ucisk w klatce piersiowej. Nie mogłem uwierzyć, że odeszła. Nie mogła. Złapałem pierwszą rzecz jaką miałem pod ręką i rzuciłem nią o ścianę. Byłem tak bardzo wściekły na siebie. Co najgorsze, nie wiedziałem jak życie dalej będzie się toczyć. Be zdawała się być moim światłem.
- Stało się,to co myślę...?- spytał Ryan.
- Odeszła-stwierdziłem, czują łzy. Pierwszy raz od dłuższego czasu czułem łzy.
*********************************************************
O boże! Beczę, serio. To już koniec 1 część. Pamiętam jak publikowałam prolog, pamiętam pierwsze komentarze i wejścia <szczerzę się>. Dziękuję wszystkim, który to przeczytali. Żegnam się z wami na około 2 tygodnie, muszę uporządkować sobie wszystko w głowie i przemyśleć co chcę napisać w następnych rozdziałach.
Zapraszam do ankiet po prawej stronie ;*.
*********************************************************
O boże! Beczę, serio. To już koniec 1 część. Pamiętam jak publikowałam prolog, pamiętam pierwsze komentarze i wejścia <szczerzę się>. Dziękuję wszystkim, który to przeczytali. Żegnam się z wami na około 2 tygodnie, muszę uporządkować sobie wszystko w głowie i przemyśleć co chcę napisać w następnych rozdziałach.
Zapraszam do ankiet po prawej stronie ;*.